niedziela, 29 października 2017

J:

Moim najlepszym dniem w szkole był piątek w zeszłym tygodniu, nie wiedziałem co mnie czeka, ale miałem przeczucie, że coś się stanie. Pierwsza lekcja- Religia. Wiedziałem, że może nie jestem najlepszy z modlitw i innych rzeczy związanych z Religią, ale musiałem spróbować dostać jakąś lepszą ocenę, ponieważ tydzień wcześniej dostałem dwójkę z kartkówki. Zgłosiłem się sam do odpowiedzi ( co nie zdarzało się często) po pierwszym pytaniu zadanym przez panią katechetkę miałem mętlik w głowie, nie wiedziałem co mam powiedzieć, mój mózg jakby przestał działać. Potem, nastała cisza, zacząłem myśleć, układać sobie po kolei wszystkie tajemnice różańca i… W końcu powiedziałem wszystko co miałem powiedzieć, dostałem piątkę i miałem kolejne lekcje. Lekcje, jak lekcje nie wszystkie lubiłem, ale na wszystkich musiałem być, i chociaż dostałem piątkę z Religii, bałem się przed kartkówką z J.Polskiego i Matematyki. Polak i kartkówka z fonetyki, nienawidziłem tego, najchętniej wyszedłbym z klasy i nigdy nie wracał, ale dostałem kartkę i zacząłem pisać (a raczej zaznaczać „a”, „b” lub „c”. Była to moja najszybciej napisana kartkówka w życiu, nie umiałem kompletnie NIC, lecz pani sprawdziła je jeszcze tej samej lekcji. Nie wierzyłem w to co się stało, zaznaczając „a”, „b” lub „c” dostałem 4, jako nieliczny z klasy. Na lekcji matematyki, miała być kartkówka jednak pani ją przełożyła. Kamień spadł mi z serca, nie potrafię opisać tej ulgi. Tak się zakończył najlepszy dzień w szkole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz